sobota, 13 czerwca 2015

"I don’t know about you, but I’m feeling twenty-two"

Wpis, przerwa, wpis, przerwa. Nie można zarzucić mi systematyczności, prawda? Generalnie, mimo, iż nie czuje tego w życiu, to jednak moje życie internetowe umarło. I to śmiercią nagłą i gwałtowną.
Od stycznia minęło już niemal pół roku i zmieniło się naprawdę wiele przez ten czas.

Zmieniłam pracę - już nie pracuję jako specjalista do spraw prowadzenia recepcji i klienta (;)) tylko jako serwisant techniczny w firmie będącej autoryzowanym supportem dla Sony'ego.
Mam dużo do nauczenia się. Nie zawsze jest to łatwe - wręcz za często wydaje mi się, że pewne rzeczy mnie przerastają. Ale potem wiem, jaki jest tego cel, zaciskam zęby i zmuszam się do kolejnego telefonu. Naprawy są proste i trudne zarazem. Moje zdolnośći manualne bardzo utrudniają tę pracę. Ale jestem dobrej myśli.
Gorzej nieco z otoczeniem. Przez ostatnie 2 lata (a może i 7... w szkole średniej towarzystwem też nie grzeszyłam) wycofałam się z życia towarzyskiego. Ograniczone zaufanie do siebie i ludzi, spowodowane zdarzeniami przeszłości i diagnozami sprawiły, że zdecydowanie wolę spędzać czas z ludźmi, którym naprawdę ufam w całości - w tym przypadku jest tylko jedna taka osoba, póki co  - niż wchodzić w głębsze relacje z postronnymi osobami. Cokolwiek jednak pracuję nad otworzeniem siebie! W sensie, naprawdę poważnie rozważam częstsze zapraszanie na kawy takich Blueberry czy goistek :)

Nadal przebywam we Wrocławiu. Po odsunięciu się od toksyczności, którą mi powodowanego ale też i którą w dużej mierze sama świadomie lub nie powodowałam, zaczęłam od nowa. Miałam czas na przemyślenie wielu spraw. Tym sposobem dotarłam do porozumienia z tą częscią siebie, odpowiedzialną za życie rodzinne. Nawet ogarnęłam trochę priorytety. Uznałam, że dość mam poczucia winy, przepraszania, dostosowywania się na siłę do osób, które z wygody nie chcą się zmienić. Przestałam zmieniać się na siłę. I przestałam zmieniać się dla kogoś. Wszystko co teraz robię, robię dla siebie. Chcę widzieć świat lepszym niż jest. Chcę widzieć siebie jako lepszą osobę. Chcę mieć radość, pasję, zainteresowania. Może nawet zacznę pisać :)

Mieszkam z Myszczem w mieszkanku, dwupokojowym, w pięknej, chociaż może mało kolorowej dzielnicy Śródmieście. Nasze mieszkanie jest stare, wysokie, zimne, ale tylko nasze i przytulne :D

W ostatnich dniach byli nawet moi rodzice. Zjechali z drugiego końca Polski na kawę... Nie kłamię, przyjechali na 6 godzin, napić się kawy i zjeść obiad :D

Trzy lata temu myślałam, że jestem dorosłą osobą o ugruntowanych poglądach i zdrowym podejściu do tego smutnego, szarego życia.
Obecnie mam 22 lata i wiem, że nic nie wiem i z pewnością nic nie jest pewne. Wszystko się zmienia. Ludzie przychodzą i odchodzą. Przeszłość jest bagażem, który można dźwigać na ramionach lub doczepić jej kółka i prowadzić obok siebie. Ten wpis jest swoistym pożegnaniem  z pewnym etapem mojego życia.

Następnym będą opowiadania. Uznałam, że nie mam ochoty prowadzić oddzielnego bloga. Ten nadaje się idelnie.. No, może jedynie trzeba go troszkę zmodyfikować opisowo... A może i nie: )

A nóż widelec zdobędę nowych czytelników? Mwah :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz