sobota, 21 września 2013

We’re gonna stand and fight forever.

Nawet nie wiem od czego zacząć. Mój americanowroclove dream się skończył. Sprawiło to, ze na kilka dni podłamalam się, nie wiedząc coż powinnam czynić. Jednak w planach mam odrodzenie w popiołach i wejście z hukiem w dalsze życie... z większą ilością wolnego czasu. Jednak praca 7/7 nie jest dla mnie, stanowczo. Jestem stadna zwierzyną i od czasu do czasu muszę zejść z piedestałów do znajomych. Tak tych poznanych jak jeszcze nie poznanych ;)
Skłamalabym twierdząc, że nie wracam do przeszłości. Powroty w tamto miejsce są jak narkotyk, uzależniają coraz bardziej. Sprawiają jednak że mamy zastój a czasem nawet i się cofamy. A na to w tej chwili nie mogę sobie pozwolić. Na plus? Tutaj naprawdę przeszłość sciga mnie jedynie w mojej własnej głowie. Poza nią wszystko jest nowe, świeże i nieskalane. Tutaj mogę być sobą...tylko nie mam teraz na to czasu. I to jest ten problem z ktorym musze sobie poradzic.
Wiele pomocy otrzymuje od rodziny. Moich rodzicow, siostr. Mimo kilometrów jakie nas dzielą, nie czuje sie sama. I jestem im za to wdzięczna. Serce mi się jednak kraje i upokorzenie wylewa gardlem, gdy pomysle, ze znow mialabym skapitulowac. A tak sie nie stanie, nieprawdaz? ^^

Nie bede rozdzielala tego postu na to co w pracy a co w moim zyciu bo na chwile obecną to jedno i to samo. Albo pracuje, albo śpie. Szykuja się jednak zmiany. Jesli je przetrwam, przetrwam wszystko.

Mieszkanie za to mam naprawdę takie jakie mieć chcialam. Stare budownictwo, kamienica, 2 pietro, dwa duże pokoje, lazienka i kuchnia. Moj pokoj jest pomarańczowy i ma zielone rolety. Wygodne łózko, nowe szafy i jedna wbudowana stara gdzie trzymam wszystkie "graty". Stol, krzesla i....rozkladany fotel! *_* To w nim, zaraz po pokoju Liv, spedzam najwiecej czasu gdy jestem w domu. No bo oczywiscie zeby skorzystac z neta czy obejrzec "Glee" - tak, wkrecilam sie =.=" - przesiaduje w pokoju mojej drogiej współlokatorki.
I takie jedno kruche pytanie... Gdzie kończy się idea a zaczyna przymus? Jak odkryć własne powołanie? Jak odkryć to, co sprawia ci przyjemność, w momencie kiedy nawet to co kiedyś bylo przyjemne...stało się odstręczające?

"Not gonna die" Skillet, dla was i dla mnie. Razem z kubeczkiem parującej mięty, którą za moment sobie zrobię ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz