poniedziałek, 3 czerwca 2013

Zmiany, choroby i inne czorty. + Prematch #20[?]

Mój ostatni tydzień czy ile tam nie minęło... w każdym razie ostatni czas nie był najlepszy. Ukończenie dwóch esejów, stawanie na głowie, by wszystkim pomóc i przy dzieciach i w ogóle no i... Ba-daah... Zachorowałam. Angina ropna na gardle sprawiła, ze ledwo mówie a mimo to prawdopodobnie wieczorem będę miała interview z nowymi pracodawcami z Egiptu ;)
Za oknem deszcz pada i pada, a ja szykuję się dzisiaj do zakupu owych biletów prowadzących mnie przez na trzy miesiące do zupełnie innego miejsca. I zgodnie z obietnicą, zamierzam tutaj opisywać swoje problemy, perypetie i ogólnie przebieg pobytu w Hurghadzie. Bo najprawdopobniej tam wyląduje.
Przedtem mam naturalnie jeszcze egzaminy zawodowe, które widzę.. Dość słabo, przyznam szczerze. Cała zdobyta wiedza wyparowywuje mi z dnia na dzień, zostawiając pustkę i nutkę paniki. Brak pewności siebie w kwestiach informatycznych wcale nie poprawia mojej sytuacji, niestety ;<

Co do agencji - tak APiA jak i CC... cisza. Naprawdę, nie wiem co sie dzieje. Przesłałam skany swojego swiadectwa, przesłałam wszystko a mimo to nie mam żadnego zainteresowania. Muszę pomyśleć o zmianie filmiku - Aguta fajnie mi podpowiedziała, że nakręcimy coś odpowiedniego już w Egipcie. To mogłoby się nawet udać ;)
Mam nadzieję, że przez pobyt tam znajdę jakąś rodzinę. Wtedy pozostałoby mi jedynie przyleciec do Polski, załatwić wizę i od razu jechać, co mój plan osiedlenia sie we Wrocławiu przyspieszyłby diametralnie.
Wesele mojej siostry narazie jak dla mnie stoi i..czeka. Wprawdzie msza zamowiona, ale ani widu ani slychu by kogoś zapraszali. Po obrączki od dwoch tygodni jezdza i nie mogą sie zdecydować i jedyne co widać gołym okiem to fakt, ze moja siostra solidnie schudła (tak, usiłuje sprawić, by zniknac w sukni ślubnej ;)).

Cieszę się, że w końcu będe mogła zostawić to wszystko za sobą. To troche tak, jakby zacząć nowe życie. Jak mi to wyjdzie, podsumuję pewnie na sam koniec, gdy będe mogła zrobić bilans zysków i strat. Przy okazji - podpatrzyłam na blogu PannyAnny z "Z Gdyni blisko do San Francisco" i gdy już wyjadę do Egiptu planuję również robić takie tygodniowe zestawienia tego, jak mi mijał dzień. Przy czym pewnie nie zrobię zdjęć, z braku możliwości technicznych (mój telefon może i zdjęcia robi, ale kabla do niego nie mam od ulalalalla czasu. Karty pamieci też nie. Jestem telefonicznym dinozarłem ;<).

Wracam do łózka, bo burza nawiedza mnie coraz nachalniej.
Na koniec tylko moje odkrycie przy oglądaniu AMV z Elfen Lied: Bullet for my Valentine i "Waking the Demon"

Miłego oglądania ;)

EDIT:
Właśnie otrzymałam wiadomość na poczcie ze mam match z CC. Ogólnie fajnie, tylko, że... Cóż, jedno dziecko, jedno jakoś w drodze, ale dziwnym trafem ani razu nie wspomniano o obowiązkach z tamtym dzieckiem.
Curfew o 2 w nocy, nocni goście tylko jeśli wcześniej zostaną poznani przez męża hostki, a jeśli ktoś na dłużej to ma nocować w hotelu bo podobno mieszkanie jest małe. Mieszkają w kamienicy, trzy sypialnie, dwie łazienki a au pair mieszka w piwnicy, podobno największej powierzchni w ich mieszkaniu.
Mają obecnie au pair, ale podobno ta nie dogadywała się z ich zwierzetami - tak, trzy psy i kot. Które, z opisu wnioskując, są aż nadto członkami rodziny.
Nie wiem dzisiaj co o tym myślę. Jutro pewnie napiszę do rodzinki bo nie jestem dzisiaj w stanie.A rodzina mieszka we Frederick, Maryland. Blisko Waszyngtonu, Megi ;D

5 komentarzy:

  1. A z Aguta bedziecie w tym samym miejscu?

    OdpowiedzUsuń
  2. Planujemy tak się ustawić, że nawet w tym samym pokoju hotelowym ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. jakoś tak średnio mi się ta rodzina widzi, nie opisałaś jej pozytywnie ;P Ale DC <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubimy nowy wygląd bloga.
    I lubimy Pratchetta <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Zauważyłam, że masa rodzin jest właśnie z Maryland i okolic Waszyngotu, ale im więcej Au Pair obok siebie tym lepiej!
    Tymam kciuki, żebyś znalazła rodzinę :))

    OdpowiedzUsuń