niedziela, 16 czerwca 2013

Luzne przemyslenia.

Noszę się z zamiarem napisania nowej notki już od dłuższego czasu. Jak to się dzieje, że po otworzeniu edytora tekstu następuje chwila ciszy, pustego gapienia się w ekran i...rezygnacji? Nie mam pojęcia. W każdym razie teraz postanowiłam zaczać od opisania tego stanu, z nadzieją, że dzięki temu napiszę coś konkretniejszego. W tle oczywiście moja wspaniała playlista - kolejno Thicke, Redsi, Skilleci, Kalafina i opening z Higurashi ;< Nie mogę się wyzbyć tego tego z głowy, ot co. No i bonusem są dwie piosenki Apocalyptici - "I don't Care" i "End of Me". Muszę w końcu się zabrać do przesłuchania wszystkich albumów Apo. Jestem pewna,  że Vejne mi pomoże, kiedy już osiedle się we Wrocławiu xD
Rodzinka z Illinois napisała mi, że znaleźli inną au pair i że już nie chcą ze mną rozmawiać. Napisali to po tym, jak epicko olali moje trzy próby kontaktu i umówienia się w uprzejmy sposób na rozmowe. Może to i lepiej. Za dużo dzieci na raz, może troche. Sylwia, u mnie akurat traktowanie kogoś [czyli mnie] jako "przynieś, wynieś, pozamiataj" to calkowicie normalna opcja, jako że jestem najmłodszym elementem w rodzinie ;) Ale piątka dzieci to faktycznie lekka przesada.
Podobno rodzina A. z okolic NYC nadal jest mną zainteresowana - szkoda tylko, że hostka nadal nie odpisała na moje maile z pytaniami. Ale spoko, ja mam czas, a w tym czasie może dorwę jakąś inna rodzine. Zauważyłam w ogóle dziwną zależność - o ile na APiA wszystkie rodziny wysyłają tego pierwszego maila i nie trafiłam jeszcze na taka chyba ktora by byla i zniknela bez slowa czy czegoś, o tyle na CC to jest absolutna norma. Rodzinki sa pasowane, zerknal, uciekaja, znow wracaja na profil, znow uciekaja. Olewając moje próby kontaktu czy cokolwiek.
Co do wyjazdu do pracy - jestem już spakowana, trzęsę portkami na język i staram się udawać, że jestem taka mega odważna. No wiecie - to tylko praca, tylko ludzie, dam rade. Panikuję z uśmiechem na ustach jak zawsze, ale swoje zrobie. Takie życie.
Egzamin zawodowy.. Moja zmora. Dam z siebie wszystko co pamiętam. Ale marnie to widzę. Podobnie jak matury..? Hah, no to może mi się "uda". xD
Tylko momentami apatia mnie już pochłania. Brak rutyny, brak widocznych zmian w życiu. Z jednej strony chcę by wyjazd był już jutro, z drugiej chce mieć jeszcze dwa tygodnie na odpoczynek. A potem USA. Mryhyhy.
Ostatnio sporo ćwiczę angielski na interpalsie - całkiem przyjemna, nieraz zabawna metoda nauki języka - poprzez rozmowy z żywymi, zagranicznymi ludzmi ;) Poznałam masę nowych ludzi, z którymi znajomość pewnie nigdy nie wyjdzie poza internet, ale co mi tam ;)
Hmm.. Korzystając z tego, że być może pewien Ktoś to czyta, a będzie wiedział, że chodzi mi o niego, to chciałabym Ktosiowi powiedzieć, że jutro po zawodowym lub we wtorek po egzaminie możemy wyjść na spacer jak za starych czasów i pogadać. Ostatni chyba raz na już długi czas.
Dodam jeszcze tylko, że mam już internet w Jeziorze! Yay! Koniec świata nieco się do owego świata przybliżył! <3
Zatem, myślę, że kolejna notka będzie po egzaminach zawodowych i przed wyjazdem - a następna już w Egipcie.
Trzymajcie sie ;)


A tak, po namysle dam jeszcze piękną piosenke:
A jako, że mam zepsute głośniki, mam nadzieję, że wybrałam dobry klip ;< XD

2 komentarze:

  1. Sharonie, bój się bogów ;<
    To najgorsza płyta Apo.
    Tak, będę musiała Cię zresocjalizować XD

    OdpowiedzUsuń
  2. Co ja zrobię że ubóstwiam męskie piękne wokale? ;< xDDDD A do tego tło muzyczne takie, że idzie sie zapomniec ;< XD

    OdpowiedzUsuń