wtorek, 9 kwietnia 2013

Prematch #15

Hohoho, w końcu mam kolejnych zainteresowanych - oczywiście Alison nie daje wytchnienia i niemal z miejsca do mnie pisze - ale to chyba u niej automat. Nawet nie wiem czy powinnam odpisywać. Z jednej strony, jak nie odpiszę to do mnie zadzwoni. Z drugiej, nawet jeszcze nie rozmawiałam z nową rodziną.

A nowa rodzinka mieszka w Southampton, NY. Co jak doczytałam na wikipedii jest po prostu wsią w stanie NY. Jedno dziecko, narodzi się dopiero, chcą AP na późny wrześnień nawet. Dla mnie? Bomba. Dodali, że do NYC jest 2h drogi pociągiem lub busami i na koniec ciekawa adnotacja - zrozumiałam, że miałabym opiekować się dzieckiem TYLKO w poniedziałek, wtorek i piątek. I chcą ze mną rozmawiać w ten piątek. Dla mnie super - pojadę do siostry w piątek popołudniu, przelecę jedną interview, w sobotę drugą w niedziele do rodziców i wrócę do szkoły, na resztę mordęgi.

Bo tak, w szkole nas mordują, same poprawy a rozmowy wygladaja tak: "Masz do poprawy to, to i to." - "A jesli nie poprawie to co bede miala?" - "... poprawisz."

A wiec trzeba mi się zaraz brać do nauki ;)
I po raz pierwszy od bardzo dawna, będąc na stancji ugotowałam sobie iście domowy obiadek - rosołek z makaronem i kurczaka z marchewką i groszkiem na drugie ;D Wprawdzie kurczak gotowany, nie pieczony, ale DOBRE I TO! xD

Etto, życzcie mi powodzenia w interviews, no i... gdzie jest do diabła moja Floryda? >< xD

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz