poniedziałek, 11 lutego 2013

Match #6

Wiecie co jest naprawde dziwne? Kiedy myślisz sobie "kurcze, wyjechalam na caly weekend i ani jednego maila z agencji, zadnego matchu, no nic, cisza jak makiem zasiał."
Jarzębinka dobrze mówiła - nachodzi mnie czasem myśl, że jestem tak beznadziejna, żę ten wyjazd nie ma sensu. A tu taki wieczór, że dwa matche za jednym zamachem. Z rodziną z bliźniakami i rocznym chłopcem pożegnałam się. Napisałam im szczerze, że obawiam się, że jednak trójka tak małych dzieci to zbyt wielka odpowiedzialność. Spytałam jednak o taki typowy dzień... Nie dostałąm odpowiedzi. Pożyczyli mi szczęscia w szukaniu.
Nie wiem dlaczego los się uparł, żeby wcisnąc mi bliźnięta, ale moja kolejna rodzina... Tak, będzie miała bliźnięta. Nienarodzone jeszcze, ale jak przyjade będą miały 4 miesiące. Chłopiec i dziewczynka, imiona jeszcze nie zostały wybrane. Hostka pracuje jako nauczycielka w prywatnej szkole - o język nie musiałabym się martwić. Host jest inżynierem i pracuje w jakiejś korporacji. Mój dzień zaczynałby się o 7:30, kończyłby się o 16:30. Weekendy miałabym na ogoł wolne poza tymi zdarzeniami, jak to hostka w liście łądnie ujęła, w których chcieliby spędzić troche czasu ze soba.
Niemowlęta, nawet w liczbie dwóch mają tą wspaniałą cechę, że płaczą jedynie z trzech powodów - są głodne, mają pełną pieluszkę lub coś ich boli. Kwestia eliminacji przyczyn od najprostrzej do najtrudniejszej. Zdaję sobie sprawe, ze to nie będzie opieka w formie - "to ja pooglądam telewizję, a ty porysuj". No i.. to nie jest moja wymarzona Floryda. Za to jest to stan Washington a konkretnie.. Seattle. Mieszkają w samym Seattle. I jestem po prostu przezaskoczona.
Obawiam się jednak rozmowy. A już się chcą ze mną umawiać na nią. Ma odbyć sie PRZEZ SKYPE! (YEAH, moze oni zrozumieją ;D) w sobotę, koło 17.

Kładąc się spać zastanawiam się - ile jeszcze bliźniąt mnie czeka, jeśli z tą rodziną mi nie wyjdzie? W kazdym razie, od dzisiaj ostro powtarzam zwroty po angielsku ;< Zaczne chyba myśleć po angielsku. Pocieszeniem jest fakt, ze czytam ich maile i profile bez translatora ;D
A taką wisienką na torcie jest kontakt z koordynatorką APiA, ktora najpierw znalazła mi koordynatorkę w Stamford (poprzedni match) a teraz podała nazwisko koordynatorki z Seattle. Bez kitu, w APiA każdy match traktują bardzo serio, jestem aż w szoku.

I idę spać w końcu, bo renamenty policzone, Maja uspana ;)
Złanoc!

4 komentarze:

  1. Wow super!!! I Seattle!! ja chcę tam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Sharon, rozpędziłaś się z tymi matchami :D I nie wpadaj w zły nastrój, bo jak widzisz zainteresowanie rośnie :* Trzymam kciuki za sobotę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna lokalizacja, mam nadzieję że fajnie ci z tą rodzinką będzie się gadać;)
    Ah te bliźniaki, szczęście masz do nich ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale Ci zazdroszczę! Ostatnio masz match za matchem! :D Coś czuję, że niedługo będziesz miała perfect match! :D

    OdpowiedzUsuń