Zaproszenie na kulturę zawodu, które
z jakiegoś powodu (zwanego dysmózgowiem), nie mogę w ogóle
zredagować.
Przeczytanie szczegółowego
streszczenia „Granicy” (przeczytałam podstawowe streszczenie!),
które wydaje mi się tak niebotycznie długie i nudne.
Nauka słówek na czwartek (w końcu
trzeba zaliczyć ten angielski, zmierze się z moją słabą pamięcią
i może otrzymam...dwóję.), która idzie mi gorzej niż krew z nosa
(a z nosa jeszcze nigdy w życiu nie leciała mi krew! ;<).
Przeczytanie książek do prezentacji
maturalnej, którą chciałabym zrobić już teraz i mieć z głowy,
bo zdaję sobie sprawę, że im bliżej lipca, tym będe miała
większy zawrót głowy z matchami (o ile do tego momentu nie znajdę
już swojej perfect host family, nie łudzę się jednak za bardzo.
Marzenia to marzenia.).
Zbiór ksiązek do matury mam całkiem
interesujący. Od „Gnoja” Kuczoka, przez Apokalipse biblijną,
Królestwo Piekieł z mitologii greckiej, wiersz „Brama” o tym ze
piekła nie ma, aż po filozoficzne ujęcie piekła, jako stanu
umysłu, w mniemaniu buddystów. Szkoda tylko, że od miesiąca
(dziwnym trafem to od miesiąca chodze dzień w dzień do szkoły ;x)
jestem permamentnie, psychicznie zmęczona chodzeniem do miejsca,
którego naprawdę ze szczerego serca nie lubię. Oglądanie
codziennie twarzy nauczycieli, tuszowanie braku pamięci tandetnymi
żartami, które nie bawią nawet mnie i od czasu do czasu wybuchy
spontaniczności na lekcji, jak dzisiaj przy okazji tematu o aborcji
czy eutanazji.
Gdzieś po drodze (a minal ledwie
miesiac! NIECAŁY!) zgubiłam swój cel. Znaczy, widok na ten cel.
Zapomniałam po co to robię. Zapomniałam dlaczego jechałam do
Warszawy, dlaczego walczę z pamięcią ucząc się języka, dlaczego
dzień po dniu brnę w życie, coraz dalej i dalej. Dwa tygodnie
strachu, z którym nie umiałam nic zrobić – a wystarczyło
wyjaśnić. Zwolnić i zastanowić się, co dalej. Przypomnieć sobie
podstawy swoich idei, dla których przecież jestem.
Z poważniejszych tematów (ku zapewne
niezadowoleniu mojego stałego, ukrytego czytelnika Whispera) to by
było na tyle ;) Gdzieś się musiałam w miarę cywilizowany sposób
wyżalić, w końcu także jestem ludziem! (Mhm, tak wiem, że
człowiekiem ;<)
Codziennie otwieram pocztę po
kilkanaście razy dziennie, z nadzieją, że może tym razem będzie
jakiś match. I za kazdym razem, póki co, odczuwam ukłucie
rozczarowania;) A potem napięcie, zamknięcie poczty i po kilku
minutach otworzenie jej ponownie xD Zaczynam chyba tracić swoje
wielkie pokłady cierpliwości. Właściwie dopiero teraz, po tym
3cim matchu zrozumiałam, jak bardzo licze na ten wyjazd.
Miałam zrobić listę 10 rzeczy, które
koniecznie muszę zrobić w stanach. Postaram się właśnie w tej
chwili ją skonstruować, aczkolwiek będzie ciężko – poza tym co
napiszę na pewno będzie jeszcze miliard innych rzeczy, które będę
chciala zrobic! ;>
Tak więc – I'm ready. Start.
- Pojechać na koncert SoaD'u, Skilletów i Billego Talenta.
- Koniecznie odwiedzić wielkie wesołe miasteczko i pojechać na roller coasterze!
- Wejść na jakiś mega wysoki wieżowiec i spojrzeć w dół! (mam lęk wysokości, który regularnie wystawiam na próbę ;D)
- Przejść się ulicą NYC z kubkiem kawy w reku w największym tłumie (jak z ostatniej sceny Butterfly Effect)
- Odwiedzić „Oregon Vortex” w Gold Hill, Oregon ;)
- Znaleźć się chociaż raz w nocnym clubie z nowymi znajomymi.
- Być na domówce złożonej z wielkiej ilości osób! ;D
- Pójść do takiej olbrzymiej biblioteki jak z filmu „Seven” *_*
- Wybrać się do kina na jakiś weekendowy, wielki, nocny seans!
- Wypić zimną colę z lodem w towarzystwie plaży i wody w innym odcieniu, niż nasz brudny Bałtyk czy zamulone jeziorka ;<
Do tego chciałabym zapisać się na
kurs tańca, mimo że mam dwie lewe nogi ;D Ot, dla sportu i własnej
przyjemności. Rozważałam nawet opcje z siłownią ;)
I miałam ostatnio również
przemyślenia, że w zasadzie bardzo chętnie wzięłabym rodzinkę z
jakiegoś małego, wsiowego nawet miasteczka. Tam, gdzie na co dzień
byłoby spokojnie, a zwyczajnie w dniu wolnym mogłabym pojechać
gdzieś dalej lub odpocząć ;)
A jednocześnie wiem, że muszę
pojechać gdzieś, gdzie jest w miarę ciepło. Ostatnimi czasy w
mojej szkole po prostu zwyczajnie zamarzam, mimo ze chodze w trzech
bluzkach ;x Poważnie rozważam rozpoczęcie paradowania w legginsach
pod dzinsami;< xD
Zatem, powodzenia w tym tygodniu ;) Napiszę ponownie, jeśli będe miała match, lub jeśli zdarzy się coś niesamowitego ;)
Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz